Uprawa pomidorów nie jest trudna, opisałem ją na blogu. Tym razem przedstawiam sposób ich uprawy, który zastosowałem po raz pierwszy, żeby zweryfikować, czy można uprawiać pomidory bez konieczności pikowania sadzonek. Oszczędzamy dzięki temu trochę czasu, rośliny są mniej zestresowane zmianą miejsca, w którym rosną a przygotowanie sadzonek sprowadza się do dwóch prostych czynności. Jak na razie wszystko się sprawdza a pomidory pięknie rosną.
#Przygotowanie sadzonek pomidorów metodą “tradycyjną”
Pomidory uprawiam już od kilku lat. Początki nie były łatwe, nie wszystko się udawało i popełniłem wiele błędów, uprawiając pomidory w swoim ogrodzie. Dzięki zdobytym doświadczeniom mogę napisać, że już co nieco wiem o uprawie tych kolorowych owoców i mogę się swoją wiedzą i spostrzeżeniami podzielić z czytelnikami. Cały proces uprawy pomidorów opisałem na tym blogu, na stronie: Pomidory – uprawa od N do Z.
Jak zapewne wiecie, żeby przygotować piękną sadzonkę pomidora, trzeba najpierw wysiać nasiona, zazwyczaj w jakiejś małej doniczce. Kiedy sadzonki wykiełkują i trochę podrosną, należy je przepikować, każdą osobno, do większych doniczek. Po kilkudziesięciu dniach, kiedy pomidorki osiągną konkretną wielkość, znów trzeba by je przepikować, do jeszcze większych doniczek. Dopiero trzecie pikowanie to wsadzanie sadzonek na właściwe miejsce, gdzie będą rosnąć.
Wiem, że taka zabawa z sadzonkami może być przyjemna i wielu ogrodników amatorów lubi to robić. Ja postanowiłem w tym roku przygotować sadzonki nieco inaczej, bez pikowania ich do większych doniczek. Dzięki temu oszczędzam czas, nie ryzykuję, że podczas przesadzania uszkodzę roślinkę i nie narażam małych pomidorków na niepotrzebny stres związany z przesadzaniem. Jak wielu z was na pewno zauważyło, po każdej takiej operacji rośliny przez kilka dni nie rosną i przyzwyczajają się do nowego miejsca. Dlaczego by im tego nie oszczędzić?
#Przygotowanie sadzonek pomidorów metodą “bez pikowania”
W roku 2024 postanowiłem, że spróbuję przygotować sadzonki pomidorów metodą “bez pikowania”. Chciałem zaoszczędzić sobie pracy a roślinkom stresu podczas przesadzania. Ja wysiewam pomidory dość wcześnie, bo w weekend po walentynkach więc nawet, gdyby coś poszło nie po mojej myśli, to miałbym czas na ponowne wysiane nasion.
Do przygotowania pomidorów w ten mniej pracochłonny sposób potrzebujemy:
- nasiona pomidorów
- ziemię do wysiewu lub lepiej, własny kompost
- plastikowe, przezroczyste kubki o odpowiedniej wielkości
Wiem, wiem, zaraz osoby wrażliwe na aspekty ekologiczne będą protestować, że plastikowe kubki nie są EKO. Zdaję sobie z tego sprawę, ale obecnie 99% doniczek jest z plastiku. Zdecydowana większość po wysadzeniu z nich rośli i tak ląduje w koszu na odpadki plastikowe. Nie znam nikogo, kto przygotowuje rozsady w doniczkach ceramicznych. A takie plastikowe kubki po umyciu i schowaniu w ciemnym miejscu możemy z powodzeniem wykorzystać za rok więc dla chcącego nie będzie to jednorazowo wykorzystany odpad plastikowy.
Jakiej wielkości te kubki? Teraz, z doświadczenia mogę już napisać, że 400 ml spokojnie wystarczy. Ja na początku kupiłem większe, o pojemności 500 ml, ale teraz już wiem, że są za duże. Zajmują sporo miejsca na parapecie a w nieco mniejszym pomidory rosną równie dobrze.
W dnie każdego kubka należy zrobić przynajmniej jeden otwór, żeby nadmiar wody mógł swobodnie wypływać. Ponieważ kubki są z dość cienkiego plastiku, to polecam taki otwór wypalić rozgrzanym nad płomieniem świeczki gwoździem. Łapiemy gwóźdź kombinerkami, nagrzewany jego koniec i nim wypalamy w kubkach otwór.
Uwaga! Kubki koniecznie muszą być przezroczyste, żeby światło swobodnie docierało do roślin, które na początku będą rosnąć dość głęboko, wewnątrz kubka.
Jak przygotować rozsadę pomidora, której nie trzeba pikować?
Na początek do kubka wsypujemy tylko trochę ziemi, mniej więcej 1/3 wysokości. Do każdego kubka wsadzamy tylko jedno nasiono pomidora. Jeśli boisz się, że może nie wykiełkować, wrzuć dwa. Jeśli obydwa wykiełkują i urosną, jedną sadzonkę przesadzisz lub usuniesz. Nasiona przysypujemy cieniutką warstwą ziemi i zraszamy, najlepiej zraszaczem, żeby ziemia była wilgotna, ale nie super mokra. Można jeszcze opisać doniczki, żebyśmy wiedzieli, jaka odmiana pomidora gdzie jest wysiana. Tak przygotowane doniczki odstawiamy w ciepłe miejsce, żeby nasiona mogły swobodnie wykiełkować. Poniżej moje pomidory po wysianiu, 17-go lutego 2024 roku.
Po kilkunastu dniach pierwsze rośliny powinny zacząć wschodzić i wypuszczać pierwsze liścienie. Jak widzisz, na poniższym zdjęciu, wykonanym 10 dni po wysianiu nasion, pomidory kiedy tylko wykiełkują, zaczynają szukać promieni słonecznych. Dzięki zastosowaniu przezroczystych doniczek, już od samego początku maja dostęp do światła.
Na tym etapie jeszcze nic szczególnego nie robimy, podlewamy sadzonki, dbamy, żeby miały swobodny dostęp do światła, jak trzeba możemy je doświetlać wieczorami sztucznym światłem z lamp i tyle. Pomidory muszą wypuścić liście właściwe.
Kiedy pojawią się pierwsze liście właściwe, możemy delikatnie, najlepiej łyżką kuchenną, dosypać ziemi do naszej doniczki. Zasypujemy ją pod same liście, żeby łodyga, nieco wyciągnięta i wiotka znalazła się w ziemi. Ustabilizuje to roślinę i pozwoli jej wypuścić dodatkowe korzenie, z zasypanej łodygi. Jednocześnie, nie ruszamy tych korzonków, które już są w podłożu. Pomidory mają taką fajną cechę, że jeśli łodyga znajdzie się w wilgotnym otoczeniu, to zacznie wypuszczać dodatkowe korzenie. Na zdjęciach poniżej ten sam pomidorek przed i po dosypaniu ziemi do doniczki.
Różne odmiany pomidorów będą na różnej wysokości wypuszczać liście właściwe. Każdą sadzonkę musimy obserwować i do każdej doniczki wsypywać inną ilość ziemi, żeby sięgała pod same liście.
Po dosypaniu ziemi sadzonkę należy delikatnie podlać, najlepiej zraszaczem lub małą konewką, żeby ziemia nieco osiadła i przylgnęła do łodygi pomidora.
Taką “dolewkę” ziemi robimy raz, maksymalnie dwa w ciągu całego kresu przygotowania rozsady pomidora. Zajmuje to kilkanaście sekund na sadzonkę więc nie tracimy czasu na przygotowanie większych sadzonek, pikowanie, sprzątanie i nie naruszamy korzeni pomidorów, które roślina wypuściła na początku swojego “życia”. I co równie ważne, unikamy potencjalnej możliwości uszkodzenia sadzonki przy przesadzaniu.
Jeśli w doniczce mamy 2 rośliny to jedną możemy usunąć lub przesadzić do innej doniczki a jedną, zazwyczaj tą lepiej wyglądającą zostawiamy i postępujemy jak wyżej opisałem.
Zauważyłem, że przygotowując rozsady w ten sposób, rośliny nie przestają rosnąć, nie stresują się przesadzaniem ani dosypywaniem ziemi do doniczki i wyglądają bardzo dobrze.
Na zdjęciach poniżej są moje sadzonki pomidorów w dniu 03.04.2024 czyli 46 dni po wysianiu nasion. Jak widać, wszystkie doniczki są już pełne ziemi. Dosypywałem jej systematycznie, jak rośliny rosły. Owszem, niektóre mają trochę poparzone liście ale to wina ostrego, wiosennego słońca i nie wpływa to na kondycję i jakość sadzonek. Na początku nasiona wysiałem do ziemi kupionej w sklepie a kolejne “dolewki” robiłem z własnego kompostu i wiem, że czas zrezygnować ze sklepowego podłoża. Rewelacyjne nie było, a w gratisie dostałem ziemiórki. Zauważyłem, że dopiero jak pomidory obsypałem kompostem, to nabrały masy i zaczęły pięknie, zdrowo wyglądać.
Teraz pozostaje tylko czekać na ciepłe, mniej wietrzne dni i można powoli zacząć hartować pomidory wystawiając je na taras lub wynosząc na dzień do szklarni. Wiosna zapowiada się w tym roku wyjątkowo ciepło i jeśli nic się nie popsuje w pogodzie, to tu gdzie mieszkam, w południowo-zachodniej części Polski będę mógł zacząć sadzić pomidory w szklarni końcem kwietnia.
Jakie są zalety przygotowania sadzonek pomidorów metodą “bez pikowania”?
- Nie potrzebujemy doniczek o różnych rozmiarach, na kolejne etapy pikowania pomidorów,
- Nie tracimy czasu na pikowanie roślin,
- Możemy od razu zaplanować ile roślin będziemy wysiewać, ograniczając ilość wysiewanych nasion do 1-2 na doniczkę,
- Unikamy możliwości uszkodzenia sadzonek podczas pikowania,
- Nie narażamy roślin na stres związany z przesadzaniem roślin,
- Nie mamy w domu bałaganu, który zazwyczaj powstaje podczas pikowania sadzonek,
- Nie uszkadzamy pierwszych korzeni rośliny,
- Ograniczamy do minimum prace związane z przygotowaniem sadzonek pomidorów
A czy są jakieś wady takiej metody? Ja widzę tylko jedną, plastikowe kubki, które nie są zbyt ekologiczne. Wydaje mi się jednak, że te nasze doniczki możemy po wysadzeniu sadzonek w ogrodzie oddać do recyklingu lub umyć i zostawić na kolejny sezon, nie produkując niepotrzebnych śmieci.
### Aktualizacja 21.04.2024 roku ###
Poniżej zdjęcia naszych sadzonek wykonane 21 kwietnia 2024 roku. Zaznaczam, że sadzonki są już od około 10 dni w szklarni, całą dobę. Hartują się. Nawet, jak nocami za oknem temperatura spada nieco poniżej zera, to w szklarni jest kilka stopni więcej i sadzonki spokojnie sobie radzą. Rosną wolniej, ale dzięki temu, że przebywają w szklarni, są konkretne, mają grube łodygi, piękne liście i nadają się już do sadzenia. Co więcej, wypuszczają już tzw. wilki, które trzeba obrywać. Jak tylko zrobi się trochę cieplej, bo obecnie mamy kilkudniowy powrót zimowej aury, to sadzonki będą wsadzone w docelowym miejscu.
Jak widzisz na pierwszym zdjęciu, sadzonki mają piękny system korzeniowy i nawet przezroczysta doniczka, która podobno szkodzi roślinom, nie jest tutaj przeszkodą. Pomidory sadziłem w podłożu ze sklepu, ale później dosypywałem swojego własnego kompostu, który, jak widać, jest o wiele lepszym podłożem niż to z marketu. Drugi, moim zdaniem powód tak pięknie zbudowanego systemu korzeniowego, to podlewanie. Odkąd sadzonki rosną w szklarni, podlewam je roztworem wody i drożdży piekarskich, który opisałem już na tym blogu. W tym roku będę stosował ten roztwór do podlewania tak często, jak będzie to możliwe. Co więcej, jak uruchomię nawadnianie kropelkowe, to będę często wlewał ten drożdżowy roztwór do beczki, w której będzie pompa podlewająca rośliny, żeby każdego dnia zasilać rośliny w dobre składniki odżywcze.
Wpis, w którym opisałem naturalny nawóz który stosuję w moim ogrodzie – Naturalny nawóz z drożdży pod ogórki i pomidory
Jeśli jeszcze nie próbowałeś tej metody przygotowania sadzonek, to polecam spróbować. Jeśli masz obawy, to część sadzonek prowadź w sposób tradycyjny a część w opisany w tym wpisie. Będziesz mógł porównać obie metody i wybrać tą, która Ci bardziej odpowiada. Ja spróbowałem i wiem, że sadzonki pomidorów będę przygotowywał metodą “bez pikowania” bo jest mniej pracochłonna a przygotowane sadzonki są zdrowe i pięknie rosną. No i postaram się sadzić warzywa we własnym kompoście, bo zdrowszego podłoża nie kupię w żadnym sklepie.